Przyjaźń z „Burdą” i jej konsekwencje
A dziś o szyciu mało, bardziej o szyciowych przyjaźniach.
Pewnie zastanawialiście się kiedyś dlaczego jesteście takie a nie inne, ile jest w nas niezmiennego charakteru osobowości, a ile wpływu otoczenia i innych ludzi? Kto albo co powoduje, że mamy właśnie takie zainteresowania jakie mamy? Przecież, na przykład, ktoś nam kiedyś pokazał jak się szyje i powiedział po co, a nam z jakiegoś powodu to się spodobało. Albo, na przykład, powiedział że jesteśmy do niczego, i my albo chcieliśmy udowodnić że tak nie jest, albo nie odkryliśmy jakiś nasz talent.
Jeśli chodzi o mnie, już pisałam tu o swoich początkach, które raczej nie zapowiadały, że będę zachłannie szyłam wszystko co się da przez kolejne ponad 20 lat. Na taką, a nie inną kolej rzeczy wpłynęło 2 osoby – moja ciocia Ludmiła, mieszkająca w Rosji, która dała mi pierwsze lekcje projektowania i krawiectwa i Pani Aenne Burda, niestety już nie żyjąca, która w 1950 roku w wieku 40 lat zaczęła wydawać w Niemczech „Burdę”. Dwie kobiety, mieszkające w innych krajach i czasach, ale równie utalentowane i silne, osoby które niezmiernie podziwiam i dążę być tak samo konsekwentną w działaniach jak one.
Oczywiście Pani Burdę osobiście nie znałam, ale poznałam jej Biblię Krawiectwa – mam ponad 200 „Burd” z różnych lat i wydań, z których korzystam często. Większość swoich wyrobów bazuje na wykrojach z „Burdy”, często korzystam z wskazówek i opisów, dodając też coś od siebie.
Miałam zaszczyt też gościć na jej stronach, tu w numerze 4-2013, o tych kreacjach tu
i w numerze 7-2013. Pisałam o tej sukience tu.
A w numerze 12/2000 został opublikowany mój list – ten najdłuższy, pisany grubszą czcionką, jak widać, nigdy mi nie wychodziło pisać krótko i zwięźle 🙂
który był nagrodzony, z czego jestem szczególnie dumna, gdyż pisałam go w okresie kiedy dopiero się uczyłam polskiego. Z tego co pamiętam, tworzenie tego listu zajęło mi dużo czasu :-).
Jestem też zarejestrowanym użytkownikiem na stronach Burda.pl . Staram się aktywnie tam się udzielać. Nie można nie wspomnieć o moich wirtualnych koleżankach : Dorocie, Słonecznej, Karimie, Wiolce i wielu innych, które wspierają i motywują. Kto, jak nie takie same jak ja, pracująco-goniące krawcowe wolnej chwili, zrozumieją wątpliwości, dylematy i dumę z udanego uszytku, pocieszą dobrym słowem i doradzą. Dziękuje Dziewczyny! Śmiem nawet twierdzić, że od czasu poznania stron Burda.pl moje krawiectwo weszło na wyższy poziom profesjonalizmu, jeśli chodzi o jakość wyrobów, a szczególnie wykończeń.
Żeby więcej nie zanudzać, krótko podsumuje: wszystko co znajdziecie uszytego na tym blogu, było, jest i będzie skutkiem naszej z Burdą wieloletniej przyjaźni. Dziękuje!