Zestaw Komunijny
I mamy już kwiecień, czas kiedy 8-latki idą do Pierwszej Komunii Świętej.
Więc przypomnę sobie i pokażę Wam jak to było u nas.
Przede wszystkim, jesteśmy rodziną religijnie mieszaną. Ja jestem ta odmienna – nie doświadczyłam białych sukienek ani w wieku 8 lat, ani też na swoim ślubie. Jakoś tak się nie ułożyło 🙁 , ale o tym napisze innym razem. W czasie, kiedy córka miała iść do Komunii, dużo więcej pracowałam zawodowo i brakowało mi czasu na wszystko, wiec pierwotnie sukienka miała być kupiona. Po odwiedzeniu kilku sklepów i zobaczeniu cen i jakości sukienek za te pieniądze, się podłamałam i podjęłam strategiczną decyzje SZYĆ samej.
Drugą ważną kwestią było co szyć. Córka absolutnie nie chciała żadnych królewskich sukien ze stojącymi spódnicami. A mi się wydawało, że tak właśnie ma być. Na szczęście, miałam zapas Burdy i opierałam się na ich doświadczeniu, ponieważ swojego, jak pisałam powyżej, nie posiadałam. Po gorących dyskusjach z córką, która zaczęła mieć już swoje zdanie i gust wybrałyśmy ten model, co prawda pozbawiając go rękawów i kokardek.
Z tkaninami chciałam zaszaleć, widziała mi się na górze koniecznie haftowana cekinami koronka. Znalazłam swoją wymarzoną w sklepie w tkaninami ślubnymi w Krakowie. Cena tej koronki była zawrotna, ale nie potrzebowałam jej dużo i kupiłam. Jakbym miałam drugą córkę i szyłabym dla niej komunijna sukienkę znów, absolutnie tak bym nie zrobiła. Dlatego, że taka koronka beznadziejnie się szyje!!! Koraliki się sypią koszmarnie, zanim zrobi się szew, trzeba je wypruć, inaczej łamią się igły, po zszyciu ich z powrotem naszyć, wszędzie się walały, a świadomość ile za to się zapłaciło nie dawała spokoju! Tragedia! Teraz, ja bym kupiła zwykłą ładną koronkę, uszyłabym z niej sukienkę, a na sam koniec sama wyhaftowałabym koralikami wedle uznania i potrzeb. Było by taniej, zajęło by mniej czasu i lepiej by wyglądało. Wiadomo, mądry polak po szkodzie 🙂
Dół sukienki satyna. Można było by zrobić na matową stronę, bo na tym błysku każda plama deszczu była widoczna. A deszczu w czasie naszej Komunii mieliśmy akurat baaardzo dużo. Cała sukienka na podszewce bawełnianej. Spódnica bez usztywnień tiulami.
Do sukienki na szczęście wymyśliłam uszyć żakiecik (było bardzo zimno), z Burdy 3/2010 model 137 w Burdzie wyglądał tak.
W naszej wersji kołnierz i jedna kieszonka z haftowanej koralikami i cekinami koronki – resztek z góry sukienki. Żakiecik był później wykorzystywany jako część stroju galowego.
Tak na marginesie, czarna sukienka tez moje dzieło.
I oczywiście torebeczka 🙂 Uszyłam ich dwie – jedna większa, druga na wymiar modlitewnika. Wykorzystywana była tylko ta mniejsza.
Do kreacji wymarzył mi się wianuszek z żywych kwiatów. Pierwszy zamówiłam w kwiaciarni, ale na wiatrach i ulewach, które nas dopadły na uroczystości, szybko się zniszczył. Do zdjęć zrobiłam już sama z kwiatów, które nazbierałam na łące i swoich rabatkach. Myślę, że mój nie był gorszy od kupionego.
A jak już się rozpędziłam z komunijnymi wyrobami, uszyłam dla Mai drugą sukienkę na imprezę domową, żeby było wygodnie, uroczyście i żeby nie została zniszczona nasza główna Kreacja.
I nie zapomniałam o sobie. Tkanina koronka bawełniana, wykrój z Burdy 3/2010 model 104.
Nasze zdjęcie z tymi kreacjami było w Burdzie w galerii prac czytelniczek, pisałam o tym tu.
Wszystkim życzę udanych Komunii i słonecznej pogody w tym czasie!