rajkaprofiloweWitam!

Nazywam się Raisa Nazarova, dla przyjaciół Rajka.

Skąd mam krawiecką pasję i jakie były jej początki przeczytacie poniżej, a autoprezentacje zacznę od ostatnich wydarzeń w moim szyciowo-blogowym życiu.

WRZESIEŃ 2017

Tworząc w kwietniu 2014 roku blog  nie spodziewałam się, że on wpłynie na moje życie i to w wielu jego dziedzinach, a tak właśnie się stało 😉

Wiele się działo w tym czasie  … różnego…

Oczywiście, dużo szyłam, prułam, opisywałam,  i znów szyłam. Były sukienki, płaszcze, stroje, torebki … wszystko znajdziecie na blogu. Natomiast pod koniec zeszłego 2016 roku stało się coś,  o czym marzyłam od zawsze. Ja, szyjący samouk, zostałam doceniona, ba, uznana za najlepsza!  I  to w czasopiśmie, które uważam za krawiecką Biblię i które miało ogromny wpływ na rozwój moich umiejętności i w ogóle na całe moje życie, pisałam o tym tu   Moja kreacja vintage, uszyta na ogólnopolski konkurs z okazji 25-lecia Burdy zajęła 1 miejsce! 

Cieszyłam się ogromnie, gdy mój wymarzony biały płaszcz został ukończony po kilkumiesięcznej pracy i zdążyłam na czas uzupełnić go odpowiednimi dodatkami

Kiedy zostałam wraz z innymi finalistkami zaproszona do redakcji Burdy na sesje zdjęciowa skakałam z radości 🙂 Od zawsze to było moje marzenie (a w szczególności od czasu blogowania) – zobaczyć jak wygląda zawodowa sesja. Spełniłam go i było to niesamowite przeżycie!!!

W głównej siedzibie Burdy w Warszawie, gdzie odbywała się sesja czułam się jak gwiazda – wszyscy mną się zajmowali i byli bardzo mili.

A potem przyszła styczniowa Burda … Pamiętam jak drżały mi ręce, kiedy ją otwierałam. Poprosiłam Córkę, żeby  sprawdziła czy ja dobrze widzę, że zajęłam 1 miejsce, przecież to jest niemożliwe – inne konkursowe kreacje były uszyte  na bardzo wysokim poziomie. 

Było mnóstwo nagród od organizatorów, gratulacje od różnych ludzi bliskich i dalekich, słowa uznania  i … nowe pomysły 🙂

Skoro jestem tak wysoko oceniona przez fachowców Burdy, widocznie umiem szyć i krawiecką wiedzę posiadam, więc przyszedł czas nią się podzielić.

Od stycznia 2017 roku prowadzę Warsztaty Szycia w Miejskim Domie Kultury w Bochni, w której mieszkam. 

I znów to jest zupełnie nowa rola dla mnie – nigdy przed tym nie byłam nauczycielką. A na dodatek mam do czynienie z bardzo różnymi ludźmi w każdym wieku – najstarsza Kursantka, którą miałam przyjemność uczyć miała około 70 lat!

Na chwilę obecną już nauczyłam podstaw szycia kilkadziesiąt osób. To jest powód do dumy!!!  Dodatkowo staram się zebrać grono szyjących Bochnianek – moim zdaniem, to bardzo ważne mieć wsparcie i pomóc w trudnych szyciowych chwilach. Założyłam grupę na FB, organizuje tematyczne spotkania, wymyślam tematy nowych warsztatów. Się dzieje! 

Na początku 2017 roku w lokalnej gazecie „Kronika Bocheńska” był wywiad ze mną

Trochę dziwnie się czułam udzielając wywiadu sympatycznej Pani Dziennikarce. Nadal nie uważam, że jestem jakaś gwiazda albo nadzwyczajna, jestem normalna… no prawie … tylko uzależniona od szycia i od trzech lat od blogowania 🙂

Skutkiem tych wszystkich wydarzeń opisanych powyżej jest doświadczanie przez mnie teraz ogromnej satysfakcji nie tylko z tworzenia, projektowania i szycia, ale też z przekazywania tej wiedzy innym. Uwielbiam obserwować Kursantki! Ogromna radość, szczęście i zachwyt – tak Dziewczyny reagują kiedy uszyją swoją pierwszą poduszkę albo spódniczkę.  Cieszę się razem z nimi i trochę zazdroszczę … Kiedy dostaje on nich zdjęcia „uszytków” i słyszę słowa podziękowania mam głębokie przekonanie, że to co robię ma sens.

Czasami jestem bardzo zmęczona, czasami nie ogarniam wszystkiego, przecież jestem jeszcze Matką, Żoną, Koleżanką, Blogerką, … ale jestem szczęśliwym i spełnionym człowiekiem! Czego i Wam z całego serca życzę!

Rajka, 29-09-2017

 

POCZĄTKI. „O mnie ” z KWIETNIA 2014

Miałam, mam i pewnie będę miała dużo zainteresowań. Czego już ja nie robiłam zawodowo i hobbystycznie! Natomiast przez całe swoje życie, w jakim stanie ducha i materii aktualnie by się nie znajdowała, niezależnie od tego co się dzieje na zewnątrz i wewnątrz, ile by obowiązków mnie nie dusiło, kiedy widzę skrawki tkanin, skóry, taśm, nici, koralików albo guzików coś ze mną się dzieje – w głowie układa się obraz, plan działań, kolejność czynności i już widzę oczami wyobraźni jakiś krawiecki twór. Wtedy już wiem, że stracę sen, apetyt i spokój, zanim to wymyślone coś nie zostanie rzeczywistym wyrobem (chociaż nie koniecznie tym samym, co urodził się pierwotnie w mojej głowie). Znacie to?  Tak, UWIELBIAM TWORZYĆ  SZYJĄC !!! I  jest to  już uzależnienie 🙂

Moje krawiectwo zaczęło się chyba wtedy, kiedy jeszcze nie żyłam – pradziadek był szewcem butów, dziadek kiedy miał czas chętnie reperował obuwie, torby, nawet ubrania, ciocia świetnie szyje, a mama tworzy na drutach małe dzieła sztuki. Przecież ktoś musiał przyjąć rodzinną tradycje, padło na mnie. Pierwsze krawieckie projekty tworzyłam, jak większość szyjących, dla lalek. Kiedy wzięłam się za dorosłe wyroby, łatwo nie było. W szkole Pani od szycia (tak, mieliśmy lekcje z podstawami szycia) powiedziała, że mam dwie lewe ręce, po tym jak w ramach ozdoby NAKLEIŁAM aplikacje na szytą na lekcjach koszule. Kto by pomyślał w latach 80-tych, że będzie kiedyś klej do tkanin?! Dla mnie to było oczywiste. Ha, i nadał lubię coś naklejać na ubrania 🙂

Kolejne moje eksperymenty też byłe wątpliwe. Uszyty w wieku 14 lat „dorosły” zestaw – kwiecista bawełniana marynarka z ogromnymi ramionami i spodni banany, mama odebrała słowami : „Chyba tego nie założysz?!”, a kochana babcia powiedziała: „Fajne będą z tego poduszki”. A i owszem, z dumą ten krawiecki koszmar założyłam na jakoś szkolną dyskotekę, budząc zazdrość koleżanek 🙂 Co prawda, babcia jak zawsze miała racje – późniejsze poduszki wyglądały dużo lepiej.

Wiele się zmieniło, kiedy poznałam „Burdę”. Właściwie to było i jest moje  największe źródło krawieckiej wiedzy. O naszej przyjaźnie przeczytacie tu.

Podtrzymując rodzinną tradycje, nigdy nie myślałam o szyciu jako o zawodzie, zawsze to była przede wszystkim dobra zabawa i odskocznia od rzeczywistości. Nie powiem, czasami na prośbę koleżanki koleżanki coś się uszyło za nieduże pieniądze. Ale zauważyłam, że mam duży problem – nie umiem szyć ZWYKŁYCH rzeczy . Jak słyszę prośbę: „Ty, Rajka, uszyj mi taką zwykłą spódnicę …”, wiem na pewno, że nic z tego nie będzie. Będę męczyć siebie, ukochaną maszynę Czajkę, koleżankę i nawet jak taka spódnica powstanie, nie będzie to dzieło godne dumy. No cóż „у каждого свои недостатки” jak się mawiało u nas w domu, czyli każdy ma swoje wady. 

W czasie swojego aktywnie twórczego życia uszyłam setki ciuszków i dodatków różnego poziomu trudności i jakości wykonania. Niestety, wiele zginęło dla historii, nie pozostawiając śladu na papierze albo na dyskach. Ale coś tam mam w domowych archiwach i z wielką chęcią zaprezentuje tu zdjęcia i opisze okoliczności w jakich powstawały.

Natomiast głównym celem powstania tego blogu jest prezentacja aktualnych prac i wskazówek do ich wykonania. Szczególną uwagę chciałabym zwrócić na stroje taneczne i karnawałowe, szycie których mnie ostatnio niesamowicie bawi. W internecie nie ma dużo informacji na temat ich tworzenia, a jeśli już, to nie w polskojęzycznych wersjach. Możliwe, że moje doświadczenie komuś ułatwi życie i uprzyjemni zabawę w tworzeniu swoich dzieł.

A jeśli macie pytania i propozycji piszcie!

Miłego szycia!

Rajka, 01-04-2014