Ta sukienka od około miesiąca miga  w różnych miejscach, więc przyszedł czas ją opisać 🙂

Historia jej powstania sięga 2009 roku, kiedy to zostaliśmy zaproszeni na ślub kolegi Łukiego i koleżanki Basi. Szukając tkaniny na weselną kreację, trafiłam na cudowną lekko błyszcząca czerwoną koronkę, która bardzo mi się spodobała, więc długo nie myśląc ją kupiłam, a jako podszewkę dobrałam cienką beżową satynę.  

Wykrój też miałam już upatrzony  w  burda 4/2009 model 126 Piękna weselna suknia z Burdy podbiła moje serce, ale postanowiłam ją lekko zmodyfikować pod posiadaną czerwoną koronką, a konkretnie: 
– spódnicę skróciłam i zamiast klinów, zrobiłam 2 elementy – przód i tył z zaszewkami (żeby nie ciąć koronki)
– zmniejszyłam dekolt z tyłu

Zdjęcia sukienki powyżej to już wersja poprawiona w sierpniu 2016.

Niestety, jesienią 2009 przy uszyciu popełniłam 2  podstawowe błędy – pod koronkę dałam satynę na błyszczącą stronę – o zgrozo!!! nie wiem co mnie wtedy opętało 🙁 a drugi był taki, że podszewkę dołu sukienki zrobiłam luźną – nie zszytą z koronką, co powodowało, że ona cały czas się podnosiła i koszmarnie się marszczyła 🙁 Znalazłam jedno jedyne zdjęcie z tego okresu, bo resztę wykasowałam 🙂 To akurat firmowa Wigilia 2009 roku.

Pisać o tym, że takie zestawienie koronki z błyszczącą satyną oprócz taniego wyglądu okropnie pogrubia, chyba nie muszę. Więc założyłam ją 2 razy, a kiedy zobaczyłam zdjęcia, schowałam głęboko do szafy, żeby oczy nie widziały. Wyrzucić było trochę szkoda, bo koronka do tanich nie należała.  I tyle było by jej żywotu, ale …..

Szyjąc płaszcz na konkurs 25-lecia Burdy w Polsce, o którym pisałam tu, pomyślałam, że smutny on będzie bez sukienki. A jaką sukienkę widzicie do biało-czarnego płaszczu w stylu lat 50-tych?! Oczywiście, że czerwoną 🙂Więc wybrałam się do sklepu materiałowego, a rozglądając się po półkach trafiłam wzrokiem na koronkę i mnie olśniło – przecież gdzieś miałam czerwoną, koronkową sukienkę!

Co prawda, najpierw sprawdziłam regulamin Konkursu. Było w nim określone, że wyrób nie mógł być wcześniej publikowany w sieci, akurat nie był z przyczyn powyżej wskazanych 🙂

Na szczęście sukienka szybko się znalazła w czeluściach szafy, po jej analizie stwierdziłam, że trzeba ją całkowicie rozpruć, skroić jeszcze raz wszystkie detale z satyny, ale już na matową stronę, koronkę z satyną zszyć w jeden element, a dopiero potem „zbierać” sukienkę.

Dobra wiadomość była taka, że nie przytyłam przez 7 lat 🙂 Najgorsze było prucie 🙁 koronka bardzo delikatna, i każdy nieudany ruch mógł powodować jej uszkodzenie, a to nie wchodziło w grę, bo dokupić tkaninę sprzed 7 lat był by duży problem, a zmniejszać sukienkę za bardzo nie mogłam – bo niestety, przez 7 lat też nie schudłam 🙁 

Drugi problem był taki – jak połączyć satynę z koronką, zachowując dekoracyjny brzeg tkaniny na dekolcie i na dole. Nie wiem jak to się robi fachowo, jedyne rozwiązanie jakie znalazłam – naszyć satynę do koronki drobnym szwem zyg-zak, oczywiście potem obcinając dokładnie wszystkie nici. Na tym zdjęciu coś tam widać 

Zyg-zakowałam czerwonymi nićmi na dole i na górze maszyny, żeby przypadkiem nie wylazła gdzieś biała niteczka na prawą stronę i nie zdradziła całego mojego kombinowania 🙂 

Na sesji zdjęciowej, którą robił mój Mąż, jeszcze nie miałam  dorobionego spodu sukienki, a konkretnie nie zdążyłam doszyć lamówki na bocznych szwach. W tym przypadku jest to konieczność – ponieważ koronka okropnie gryzie.

Na zdjęciu poniżej pod torebką widnieje kawałek „olamkowanego” szwu Na zdjęciu powyżej widać też, że na tkaninie gdzie-niegdzie są naszyte błyszczące cekiny, co wyrób klasyfikuję do stroju wieczorowego 

Wprowadziłam jeszcze jedną korektę – dopracowałam dekolt sukienki, z którego w pierwotnej wersji do końca nie byłam zadowolona. Na zdjęciu poniżej po lewej wersja 2016 r., po prawej 2009 r.W miejscu łączenia detali naszyłam ręcznie koronkowy kwiat z gałązkami, pozyskany z resztek koronki. I tu muszę się przyznać, że chomikuję wszystkie większe ścinki tkanin z nadzieją a może się przydadzą, i popatrzcie akurat w tym przypadku były mi niezbędne!

Na lewej stronie sukienki też podoszywałam koronkowe kwiatki na łączeniach –  skoro 21 elementów naszyłam na płaszcz, to co to za problem 5 doszyć na sukienkę 🙂   

Zakładając tą sukienkę czuję się wyjątkowa Teraz to porządnie uszyty wyrób!

A z płaszczem stanowi niepowtarzalny duet 🙂 

Przy okazji postu, małe osobiste wyznanie:  

Ten rok był dla mnie trudny. Pierwsza polowa do najlepszych nie należała 🙁  spotkało mnie dużo niedobrego: choroby, straty i niezrozumienie.  W czerwcu byłam w totalnej rozsypce i wtedy dowiedziałam się o konkursie Burdy. Po długiej przerwie zmusiłam się wrócić do pracowni i tworzyć swoją konkursową kreacje vintage: cięłam, szyłam, prułam, przerabiałam, myślałam, kombinowałam … praca mnie całkowicie pochłonęła i jakoś pomalutku się zaczęło wszystko układać – i wzory na płaszczu i codzienne życie 🙂 Ciekawa rodzinna wycieczka, propozycja nowej rozwojowej pracy, niesamowite spotkania z interesującymi ludźmi, przygody i nowe wyzwania… Kolejny raz moje hobby mi bardzo pomogło 😉

Chcę Wam bardzo podziękować za wszystkie miłe słowa, które piszecie i mówicie, za okazane wsparcie i gratulacje!  Jest mi niezmiernie miło, że zauważacie moje skromne prace, że kibicujecie  i doceniacie!!! To ogromne szczęście mieć tylu Przyjaciół zarówno w realu, tak i w świecie wirtualnym! DZIĘKUJĘ, że jesteście!!!

Dzięki Wam i pracy nad konkursową kreacją jestem wygrana, bez względu na to jakie miejsce przydzieli mi komisja!!!

16-12-2016 A w styczniowej Burdzie  🙂 Jestem w szoku i oczywiście ogromnie się cieszę!!!!!!!

Przesyłam radosne pozdrowienia i buziaki!

4 thoughts on “Koronkowa konkursowa sukienka

  1. Dziewczyno nie sądziłam że tyle przeszłas z szyciem tej sukienki i jeszcze to prucie tym bardziej jestem pod wrażeniem tej sukienki, jest niesamowita!!!!! Czekam z niecierpliwością na nową Burde i masz rację i tak jesteś wygrana nie zależnie od tego które miejsce zajęłas:):):) Pozdrawiam

    1. Bardzo dziękuje Karimo! Trochę pomęczyłam się z sukienką, ale teraz jest taka jak ma być! Pewnie wiesz jak to jest gdy coś sobie ubzduramy koniecznie uszyć, to walczymy do końca 🙂
      A Burda ma być już jutro! Pozdrawiam!

    1. Bardzo dziękuje 🙂 Milo mi, że się podoba!!!

Comments are closed.