Płaszcz w stylu vintage, który trafił do finału konkursu Burdy
I wreszcie mogę się podzielić z Wami swoją szyciową dumą 🙂
Tak, to ten płaszcz z stylizacji vintage, dzięki której trafiłam do finału urodzinowego konkursu Burdy 🙂 A za około tydzień zobaczycie mnie w styczniowym numerze w trochę większym wymiarze 🙂
Długo dojrzewał ten projekt, jeszcze dłużej go realizowałam, ale jestem ogromnie dumna z efektu i uważam ten płaszcz za najlepszy, jaki kiedykolwiek uszyłam!
Pomysł urodził się we wrześniu 2014 przy szyciu tej weselnej sukienki
Byłam tak zachwycona kolekcja Dolce&Gabbana FW 2014-2015 i pomysłem łączenia przeróżnych tkanin z koronką w każdej postaci, że uszycie jednej sukienki nie mogło zaspokoić moich projektanckich ambicji 🙂 Poniżej modeli z pokazu, który nie dawały mi spokojnie spać Moja pierwotna wizja była taka – na jasny płaszcz po lewej naszyć koronkę z sukienki po prawej. Mój płaszcz miał być koniecznie BIAŁY i beż kieszeni z wpuszczanymi klapkami, reszta projektu D&G mi odpowiadała 🙂 I pewnie ten krawiecki pomysł zostałby jeszcze długo w buforze moich marzeń, ale…
Wiosną 2015 roku w stacjonarnym sklepie, do którego wpadłam po metr podszewki, trafiłam na kawałek cudownej wełny w mlecznym kolorze, lekko „owłosionej” i delikatnie gryzącej – taki klasyczny „wierzchni” materiał, który całkowicie wpisał się w moją płaszczową wizje. A że kawałek ten był w resztkach i do tego po sezonie, cena jego była śmieszna – 1,80 m za 80 złotych! Szczęśliwa biegłam do domu. Hura-hura uszyje płaszczyk marzeń!!! Zdjęcie mam, wykrój na pewno się znajdzie … już-już szyć!!!
Radość moja była trochę za wczesna – tkaniny było stanowczo za mało na rozkloszowany płaszcz za kolano :-((( Uszyć model podobny do D&G nie było szans 🙁 Dokupić tkaniny też 🙁 NO NIE!!! Podłamka totalna! Walnęłam ją do kąta 🙁
A w styczniu 2016 roku zobaczyłam przepiękny turkusowy płaszcz Karimy (Sylwii Olek). Jak większość burdowych koleżanek zachorowałam na to cudo i w pewną bezsenną noc, kiedy to my, szyjące wariatki nie liczymy baranów, a nieuszyte kiecki – olśniło mnie! Przecież jeśli płaszcz jest odcinany w pasie, jak ten Karimy, to górę szyjemy z małych części, które można ułożyć bardzo oszczędnie, więc może wcisnę się w metraż swojej białej wełny i coś z tego wyjdzie! Wyszło 🙂
Nie powiem, łatwo nie było, łączyłam 3 formy z Burdy, rozkładałam wykrój 2 tygodnie – pamiętacie, że tkanina ma jeszcze włosie, które musiało położyć się w jednym kierunku. Podłożenia to już w ogóle były układanką jak skomplikowane puzzle, ale czego się nie zrobi dla spełniania marzenia 🙂
O wykorzystanych wykrojach…
Był to „zlepek” – niestety, nie znalazłam w swoich ogromnych zapasach Burdy pasującego „gotowca”.
Bazą został przepiękny płaszcz w stylu Grace Kelly z Burdy 11/2014 model 111 – może kiedyś uszyję go w wersji oryginalnej :-). Ogromnym plusem modelu, oprócz idealnej formy, było to, że rozmiarówka zaczyna się od 34 – mam dość drobną górę tułowia, a szczególny problem mam z ramionami – zawsze muszę zmniejszać „burdowe” formy w linii wszycia rękawów
W tym przypadku nie miałam problemu z ramionami, jedynie bardziej dopasowałam płaszcz na plecach i w talii
Płaszcz z Burdy ma zawyżoną linie talii, więc przedłużyłam górę wykroju o około 2 cm.
Zapięcie i kołnierz modelu przerobiłam, korzystając z formy 104 Burda 12/2011. Trochę musiałam zmniejszyć wykrój, bo ten płaszcz zaczynał się od rozmiaru 36 Kołnierz powiększyłam o około 2 cm – chciałam coś zostawić z pierwotnej wizji „śladem D&G”
Guzik na górze to dekoracja, płaszcz zapina się na piękne czarne przyszywane zatrzaski
Właśnie na zdjęciu powyżej widać z jakich resztek zbierałam podszycie 🙁
Oczywiście, że zaszalałam z podszewką 🙂 Kupiłam taśmę z zakrętasami do bluzeczki z tej stylizacji i wydała mi się ona też odpowiednią do wykończenia satynowego spodu płaszczu. Naszyta ręcznie.
Ale wróćmy do wykroju.
Dól miał być uszyty z pół kola, taki schemat znajdziecie w Burdzie 6/2016 mod.128. Ostatecznie wyszło trochę mniejsze półkole – na tyle, na ile pozwoliła ilość posiadanej tkaniny
Kiedy udało mi się pozbierać wykrój, zaczęłam poszukiwania odpowiedniej koronki i się okazało, że do takiej intensywnej tkaniny nie pasuje naszyta cała koronka, jak pierwotnie zaplanowałam, a najlepiej wyglądają pojedyncze elementy i najlepiej te same, które były na czerwonej sukience 🙂
Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się ją znaleźć – resztkę 0,50 m.
I się zaczęła zabawa – wycinanie kwiatów, rozkładanie, upinanie, łączenie, prucie, szycie i tak kilka miesięcy 🙂
Na kołnierzu, rękawach i na całym obwodzie dołu naszyłam w sumie 21 elementów. Naszywałam je oczywiście ręcznie, gdyż chciałam uzyskać efekt „wtopienia się” w wełnę. Na tym zdjęciu najlepiej to widać
Na dole koronkowe elementy połączyłam, tworząc ozdobny „wianek”
Nie pomyślcie sobie, że jestem taka twarda – pewnie nigdy bym nie skończyła tego projektu (niestety, mi się to zdarza i mam dość pokaźną górę niedorobionych kiecek), ale na pomoc przyszedł konkurs na 25-lecie Burdy w Polsce z odpowiednim tematem – kreacja w stylu vintage.
O! To jest motywacja! Raczej konkursu nie wygram, ale przynajmniej skończę płaszcz marzeń – postanowiłam i twardo co wieczór naszywałam kolejny kwiatek. Tak informacyjnie, jeden taki element naszywałam średnio 1,5-2 godziny, jeśli nie było prucia, a było-było oczywiście, przypomnę koronkowych elementów jest ponad 20. Ściegi na koronce są małe i niewidoczne i na pierwszy rzut oka wydaje się, że są to hafty. Właśnie o to mi chodziło!
Cały lipiec i sierpień zasypialiśmy razem z płaszczem – zamiast książki były naszywanki 🙂 Owocne chwile, w których dużo myślałam i wtedy wymyśliłam uzupełnić stylizacje czerwoną koronkową sukienką
O niej to już innym razem, bo też jest z historią 😉
Wspomnę natomiast o torebce.
Pewnie znacie moje zamiłowanie do szycia torebek z resztek, niestety, tym razem się nie dało 🙁 miałam za mało tkaniny i czasu, ale udało mi się znaleźć rozwiązanie – kupiłam gotową satynową torebkę, która po małym tuningu wpisała się w stylizacje
Z przodu odprułam wszystkie błyskotki, które tam były, a zamiast tego naszyłam ręcznie ostatni kawałek czarnej koronki
I jeszcze na koniec chcę poświęcić kilka słów sesji zdjęciowej, efekty której widzicie w tym poście. Przygotował i realizował ją mój Kochany Mąż 🙂 Dzięki jego staraniom miałam bardzo klimatyczne tło w postaci zabytkowego amerykańskiego auta Buick Riviera z 1971 roku
To jest moje ulubione zdjęcie 🙂
Tak na marginesie, przygotowując się do sesji, przegrzebałam internet i oprócz dodatków, fryzur i makijażu interesowały mnie sposoby pozowania w latach 50-ch, do których nawiązuje moja stylizacja Ćwiczyłam ustawianie się na podstawie tego zdjęcia 🙂
Makijaż na sesję zrobiła Córka, fryzurę wyczarowała niepowtarzalna Pani Beatka – Właścicielka salonu fryzjerskiego Mango w Bochni.
Wracając już do domu, Mąż uchwycił jeszcze kilka ujęć w promieniach zachodzącego słońca na tle już mojego autka – współczesnej wersji Citroena 2CV, produkowanego w latach 50-tych Co jeszcze raz potwierdza, że ten okres w historii mody jest przeze mnie lubiany i często inspiruje przy tworzeniu kolejnych ubrań i dodatków.
Pozdrawiam i życzę udanych świątecznych przygotowań!
[ngg_images source=”galleries” container_ids=”116″ sortorder=”1148,1149,1150,1151,1152,1153,1154,1155,1156,1157,1158,1147,1159,1162,1160,1161″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”0″ thumbnail_width=”120″ thumbnail_height=”90″ thumbnail_crop=”1″ images_per_page=”0″ number_of_columns=”0″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Show slideshow]” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]
PIĘKNY, CHOĆ BAŁABYM SIĘ O TĄ BIEL:) GRATULACJE!
Dziękuje bardzo, Dalwi! Jasne, że biały kolor jest najgorszy na płaszcz 🙂 już w trakcie szycia kilka razy go zabrudziłam i musiałam zaprać 🙁 ale jakże szykownie wygląda na ulicach, kiedy to wszyscy chodzą w ciemnych ubraniach 😉 Pozdrawiam!
Rajka normalnie mnie zatyka na widok Twoje stylizacji jestem pewna że na miejscu pierwszym będziesz Ty:):):) Jestem zaszycona ze mój pseudonim zagościł na Twoim blogu i że choć troszkę byłam inspiracją dla Ciebie, bardzo dziękuję. Ostatnio pożegnałam się z moim turkusowym płaszczykiem znajoma nie dawała mi spokoju więc go jej sprzedałam, byl on moim ulubionym z pewnością uszyje kolejny moze w innym kolorze i ciut innym stylu! Pozdrawiam i gratuluję raz jeszcze!
Karimo-Sylwio bardzo dziękuje za tyle cudownych słów!Jesteś nie tylko moją inspiracją, ale też nauczycielką 🙂 To, że mi płaszcze wychodzą to zasługa przede wszystkim Twoich cennych wskazówek dotyczących ich szycia. Dla mnie jesteś Mistrzyni szycia odzieży wierzchniej. Wszystkie Twoje płaszcze są cudowne i dlatego wcale się nie dziwie Twojej znajomej. Dziękuje jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie!
Piszę jeszcze raz, pierwszy komentarz gdzieś mi wcięło 🙁
Rajko, płaszcz jest cudowny, niesamowity, patrze i napatrzeć się nie moge, wygladasz jak ikona stylu, każdy detal jest pieknie doprawcowany, a efekt jaki chciałaś uzyskać osiagniety, z daleka myslałam , że to haft, dopiero na zdjęciach z bliska poznałam koronke gipiurowa, z której tez miałam okazję szyć. Cudnie wygladasz, mam nadzieje, że wygrasz, bo na to zasługujesz, świetna robota, gratuluję !
Beato, bardzo dziękuje, że Tobie się chciało drugi raz pisać 🙂 Ogromnie mi miło, że tak wysoko oceniacie moją pracę! Uważam, że opłacało się tak dużo poświęcić czasu i pracy na uszycie jednego wyrobu, bo jest taki jaki chciałam! Oczywiście mi jeszcze daleko do Ciebie i Karimy, ale pracuje nad tym 🙂 Już pisałam – ja już jestem wygrana bez względu na to jakie miejsce zajmę! Pozdrawiam gorąco!
CUDO! Gratuluje pomysłu i wykonania!!!
Bardzo dziękuje Inga!
Jesteś niesamowita, płaszcz jest cudny i genialnie odszyty a cała stylizacja i zdjęcia dopracowane w każdym calu Gratuluję ci wejścia do finału i trzymam kciuki , chociaż ty już pewnie znasz wyniki , jesteś moją faworytka:-) Pozdrawiam
Bardzo dziękuje Beato! Ogromnie miło słyszeć tyle słów uznania :-), ciesze się, że mi kibicujesz! Zaskoczę Cie – nie znam wyników 🙁 Ale to nie jest ważne – już jestem wygrana – mam piękny płaszcz i sukienkę, cudowne zdjęcia, który zrobił mąż, przeżyłam przygodę z sesją w Burdzie, będę mieć pewnie niesamowite zdjęcia w gazecie – co więcej chcieć 🙂 Serdecznie pozdrawiam!