Szyłam już stroje taneczne i karnawałowe, przyszła więc kolej i na stroje jubileuszowe 🙂
A zaczęło się wszystko tak: 22 lutego było u nas w domu spotkanie towarzyskie, na którym omawiane były szczegóły imprezy urodzinowej wspólnej kilku osób. Tu muszę sięgnąć historii: 10 lat temu mój mąż z kolegą jako pierwsi zorganizowali wyjazdowe świętowanie swoich okrągłych urodzin, impreza odbyła się w schronisku na Trzech Koronach i było oczywiście super. Pomysł ten bardzo się spodobał kolegom i koleżankom, więc ostatnie dziesięciolecie porę wiosenno-letnio-wczesnojesienną spędzamy na imieninowo-urodzinowych świętowaniach na świeżym powietrzu w przeróżnych malowniczych zakątkach Polski.
W lutym właśnie kończyłam szycie tych strojów i widocznie już zaczęłam się bać przybliżającej się szyciowej nudy – ile można szyć sukienek, spódniczek i poduszek?! Więc nieśmiało zaproponowałam, że może tak wprowadźmy nową tradycję – ubierzmy solenizantów w sposób wyróżniający ich od innych. Kto spamięta wszystkich jubilatów, jeśli jest ich powiedzmy 15? Więc komu ma życzyć wszystkiego co najlepsze? A przecież to jest główny powód takich spotkań.
„DZIECI KWIATY” – zaproponował ktoś. „Super” – podtrzymała reszta. I tak urodziła się idea tych strojów:
Wiadomo, podstawa dobrze uszytego ubrania, to dokładnie zdjęte wymiary modeli, od tego i zaczęłam:Jestem ubrana w sukienkę swojej produkcji, pisałam o niej TU .
Dalej już tak łatwo nie było – wbrew pozorom stroje hipisowskie nie taki łatwy temat – tęczowo-kwiatowych tkanin jest bardzo dużo, ale deseni które można uznać za męskie znaleźć trudno. W poszukiwaniach zastosowałam swoja metodę próbnych zakupów, czyli kupowałam tkaniny, które mi się wydawały odpowiednie, a potem myślałam co z tym fantem zrobić. Już w pierwszej zakupowej rundzie wpadła mi w oko mocno-zielona lama – wykorzystałam ją na rękawach i górze sukienki, ale cały strój z tej tkaniny był by bardziej disco-polowy niż hipisowski. Potrzebowałam KWIATÓW!
Szukałam … mijał marzec, kwiecień, zaczął się maj, a ja nadal nie miałam głównej tkaniny, czyli produkcja w ogóle jeszcze nie była ruszona. Impreza była zaplanowana na pierwszą połowę czerwca, czas gonił, Pani w tkaninowych sklepach na mój widok już z uśmiechem pytały: „I jak stroje Dzieci Kwiaty?” Po rosyjsku jest przysłowie, a może to z jakiegoś dziecięcego wierszyka, w każdym bądź razie lubię to zdanie : „Кто ищет тот всегда найдёт” , czyli „Kto poszukuję, ten zawsze znajduje”.
I ja w końcu też znalazłam idealną tkaninę:Tą tęczową-kwiatową mieszankę naturalnego jedwabiu z satyną, wygrzebałam w koszyku z resztkami i było tkaniny dokładnie tyle, ile potrzebowałam. I nie wierz tu w przeznaczenie 🙂
Sam proces szycia poszedł w tempie błyskawicznym, z reszta nie miałam innego wyjścia. Na szczęście krój miałam dokładnie przemyślany i nawet uszyłam próbkę (czego zwykle nie robię). Kilku osobom szyłam w o ogóle bez przymiarki. Oczywiście każda koszula imienna: Na lewym rękawie naszyłam aplikacje z liczbą przeżytych lat: Spodni – wykorzystałam stare dżinsy jubilatów: odprułam zawinięcie na dole (żeby były dłuższe i potargane), doszyłam na zewnętrznej stronie klin z seledynowej lamy (z tej samej co na rękawach) i trochę połatałam dziury, jeśli była taka potrzeba. Opaski uszyte dla podtrzymania peruk.
Z sukienką dla jedynej w ekipie jubilatki trochę musiałam pokombinować – z przodu i z tyłu dość trudno było zgrać wzór na tkaninie, ale efekt końcowy mi się podoba. Górę sukienki, mocno rozkloszowane rękawy i plisę na dole zrobiłam z zielonej łamy. Jako bazę wykorzystałam wykrój z burda 12/2012 model 131.
Może zwróciliście uwagę, że jubilaci mają takie same wisiorki-pacyfki:
Zrobiłam je z kupionych kolczyków. Bransoletki na zdjęciu powyżej w dolnym prawym rogu też moje rękodzieło 🙂 Dzięki takim drobiazgom, perukom i okularkom-lenonkom obrazy są dopracowane i jednoznacznie się kojarzą z czasami Woodstocka i wolnej miłości.
Jubilatom stroje się podobały, bardzo mi dziękowali i gratulowali. Jest to bardzo miłe, kiedy twoja praca jest doceniana i budzi pozytywne emocje.
A z jednej z kupionych na próbę tkanin uszyłam w noc przed imprezą dla siebie sukienkę, nawiązującą krojem i błyskiem do tych cudownych i dziwnych czasów.
Większość zdjęć wykorzystanych w tym wpisie autorstwa Tomasza Jakubca (Tomanka). Bardzo dziękuje za zrobienie i udostępnienie!