Początki ze strojami tanecznymi
Około 5 lat temu moja córka zaczęła przygodę z tańcem nowoczesnym. A jak tańce, to oczywiście stroje!
Pierwsze lata, kiedy tancerze robią pierwsze kroki, a ich rodzice pierwsze wydatki z tym związane, nauczyciele zwykłe proponują łatwe i tanie rozwiązania.
U nas było tak: nauczyciel tańców podawał hasło, na przykład, stroje czarno-srebrne niesymetryczne i każdy rodziciel kombinował na własny gust i portfel. Ja, jako osoba zawsze szyjąca, przyjęłam to jako nowe i ciekawe wyzwanie i powód krawieckiego douczania się.
Niestety, jak się okazało, literatury wirtualnej i papierowej w temacie szycia strojów dużo nie ma. Większość swojej wiedzy teoretycznej czerpałam ze stron rosyjskich, braki dorabiałam intuicja i metodą prób i błędów. Ponieważ w kręgu moich licznych zainteresowań kiedyś był i tanieć, dość szybko załapałam co w szyciu strojów jest ważne – przede wszystkim ma zwracać uwagę, na przykład, błyszczeć albo być w kontrastowych kolorach, albo mieć dużo rozcięć w nietypowych miejscach i oczywiście najważniejsze – nie może przeszkadzać w aktywnym poruszaniu się. Wyeliminowałam grupę tkanin nadających się do strojów – rozciągliwe, wygodne i w miarę trwałe: lycra, lama, dzianiny i z przyjemnością produkowałam dla córki kolejne kreacje.
Nasz pierwszy taneczny strój:
Co roku stroje były co raz ciekawsze, ale dla osoby przynajmniej trochę szyjącej nic trudnego:
Obserwując, że jak dotychczas, rodzice świetnie sobie radzą z przygotowaniem strojów, Pana nauczyciela poniosła artystyczna wyobraźnia. I wymyślił Pan niewątpliwie ciekawy i typowo taneczno-dyskotekowy kostium.
Większość mam zrobiła ACH! i nie był to przynajmniej okrzyk zachwytu, a raczej rozpaczy:
Bardziej śmiałe rodzicielki, dzieci których nie zamierzały rozstać się z ulubionym zajęciem przez pomysły Pana, przyszły za rada: GDZIE COŚ TAKIEGO KUPIĆ? Pan taneczny Artysta-Optymista miał dla nich pomysł: „Idźcie do mamy Mai, ona coś wymyśli”. A akurat tą wymyślającą mamą jestem ja.
Łatwo nie było, ale stroje te uszyłam, pozbawiając siebie snu, odpoczynku i przyjemności na kilka miesięcy. Bo jakże mogłam zawieźć zaufanie naszych ukochanych Tancerek.
Po występach w świeżo uszytych strojach, poziom i autorytet grupy się podniósł, duma rodziców rozpierała, a Pan zacierał ręce i całe wakacje szukał kolejnych pomysłów. Nie wiem jak długo i gdzie wynajdował Pan te wariackie wzory, ale w tym roku ACH! zrobiły mamy nie tylko z naszej grupy. Na ich szczęście, już wiedziały gdzie mają zwrócić się po pomóc. I tak, w już zeszłym 2013 roku, mianowano mnie w naszym mieście Pani od Strojów:
Opisane powyżej wydarzenia dały impuls na założenie bloga.
Szycie- to świetna zabawa i daje ogromną satysfakcje, a szczególnie jak to się robi dla własnych dzieci.
A więc, startuje z blogiem w Prima Aprilis 2014 ! I niech on będzie trochę na żart, trochę na serio! I życzę Wam i sobie dużo pomysłów, konsekwencji w działaniach i ogromu radości z tworzenia!!!!