Współczesna Pensjonarka
A ta sukienka mnie wymęczyła 🙁 ale dałam rade i wreszcie jest skończona!
Zaczęło się wszystko w styczniu, kiedy kupiłam Burdę 1/2014, a tam takie cudo od Aquilano i Rimondi!
Straciłam sen i apetyt. Chcę ją! Ale po szczegółowej analizie stwierdziłam, że nie jest ta sukienka zbyt praktyczna, nie podobały mi się stójka i sznurowania z tyłu, więc podjęłam decyzje zmiany góry – dodałam rękawki i dekolt zrobiłam klasyczny, nie głęboki. A gdzie kupić taką tkaninę?! Szukałam długo, ale na nic podobnego nie natrafiłam. Dobra, pomyślałam, będzie zwykła pikówka, której jest wszędzie pełno. Pikówka kupiona i zaczęły się poszukiwania tkaniny na wykończenia. Znów, jakiś pech! Skór miliony, ale wszystko nie to! Pomógł przypadek – kupuje czasami przez internet tkaniny w jednym dużym sklepie, i zawsze jak otrzymuje swoje zamówione materiały dostaje górę próbek i wśród jednej z takich paczuszek była ta skórka, idealna dla mojej sukienki!
Szycie było też kłopotliwe, wszystko robiłam po 2 razy! I do końca nie wiedziałam co tak naprawdę chcę. Aplikacje wycięłam, przyłożyłam, NIE! A bez niej wychodzi taka zwykła sukieneczka, a ma być wybiegowa! Powiesiłam ją na manekinie i myślałam dalej. Mijały tygodnie, a moja wyobraźnia była nadal w kryzysie.
Ale nastąpił ten dzień, kiedy przypadkiem wypadły mi z szafki lamówki i zobaczyłam cudowną skórkową pomarańczową, kiedyś kupioną na wszelki wypadek. Nastąpiło olśnienie!
Znów z kłopotami, ale wszystko zszyłam i dalej mi czegoś brakowało. Mi się wydaję, że w tej sukience w pierwotnej wersje zaburzają się proporcji sylwetki. Oczywiście na modelkach-patyczkach jest ok, a na mnie z okrągłościami i wzrostem 1,62 dołu jest za dużo. Więc w ramach wyrównania obciążenia detalami dodałam falbany na rękawach (nawiązanie do spódnicy) i kołnierzyk be-be. Obiecałam, że będę doskonalić jego szycie 🙂 Falbanki i kołnierzyk zrobiły z sukienki taką wersje dla Pensjonarki, stąd pomysł na broszkę z resztek lamówki i guzika, jest odpinana.
A jak uczennica, to książki, albo w naszych czasach laptop. Ubrałam swój w zwierzęcy pikowany etui z aplikacją. Chyba nie muszę pisać, że też go uszyłam sama.
I tak, po kilkumiesięcznej pracy nad jedną sukienką mam wreszcie to co chciałam! Co prawda, sezon na pikowane rzeczy już się skończył, ale i tak jestem z siebie dumna, że po tylu nieudanych próbach i problemach UDAŁO SIĘ!!!! I chyba moja wersja nie jest gorsza ot tej projektanckiej. Mi bardziej się podoba moja 🙂